Tucholsky i Bałtyk

Translated by Dorota Sośnicka
Also available in German: Tucholsky und die Ostsee
 
»Bałtyk jest europejskim morzem śródlądowym o obszarze 413.000 km² i głębokości dochodzącej do 459 m, i uchodzi za największe morze ze słonawą wodą na Ziemi.«

Z pewnością nie te fakty zdecydowały o tym, że Kurt Tucholsky stał się wielkim miłośnikiem Morza Bałtyckiego. Musiały to być raczej wspomnienia z dzieciństwa, które ‘zakotwiczyły’ w nim głęboką i wielką miłość do tych krajobrazów, ich natury i klimatu, ich światła, ich języka, ich zapachów i oczywiście ich mieszkańców. Wyrażał tę miłość w różnorodnej formie. Bałtyk często występuje w jego pracach i niemal zawsze traktowany jest z czułością, czasem jednak w sposób lekko ironiczny.

Świadkiem miłości Tucholskiego do północy i Bałtyku był Fritz J. Raddatz, który we wstępie do kieszonkowego wydania Dzieł zebranych naszego autora, w kontekście informacji o przeprowadzce rodziny Tucholskich w 1893 roku do Stettina, napisał:

Tam [w Stettinie; K. L.] sześcioletni Kurt poszedł do szkoły. Chociaż niewiele jest przekazów z tego okresu, to jednak pierwsze wrażenia z dzieciństwa musiały być niezwykle silne i trwałe. Aż do jego wyznania zatytułowanego »Heimat« [Kraj rodzinny; D. S.] z 1929 roku w myślach i uczuciach Tucholskiego obecne są krajobrazy nadbałtyckie. Jeszcze zobaczymy, jak istotną rolę odgrywały w życiu »berlińskiego literata« krajobrazy i przyroda; należy podkreślić, jak bardzo wybrzeże bałtyckie, w osobliwy sposób broniące się przed zbyt szybkim zbliżeniem się i zażyłością, odpowiadało jego własnej wrażliwości. Jego tęsknota nigdy nie była ukierunkowana na animalistyczną wielobarwność i bezpośrednią radość życia pod słońcem południa.1

Tucholsky spędzał urlopy również na południu Francji, np. w kąpielisku Le Lavandou nad Morzem Śródziemnym, ale przekonanie Raddatza potwierdza fakt, że na ostatnie niepełne sześć lat swego życia wybrał dom w miejscowości leżącej niedaleko szwedzkiej metropolii Göteborg, a nie w Nicei czy Le Lavandou. I także podczas swoich urlopów często i chętnie odwiedzał północ.

Jego ojciec Alex Tucholsky reprezentował w Stettinie, w wielkim prywatnym przedsiębiorstwie Lenz & Co., Berlińską Spółkę Handlową – BHG. Tucholscy mieszkali najpierw przy König-Albert-Straße 12 [ul. Króla Alberta] i od 1898 przy Kronprinzenstraße 29 [ul. Następcy Tronu], w pobliżu Kaiser-Wilhelm-Platz [Plac Cesarza Wilhelma].2 Podczas pobytu w Stettinie, a więc od końca 1893 roku do wiosny 1899 roku, często jeździli nad Bałtyk i odwiedzali zachodniopomorskie miejscowości. I tak Tucholscy byli w Misdroy (Międzyzdroje) – dokumentuje to nawet jedno z rodzinnych zdjęć – oraz w Swinemünde (Świnoujście), Usedom (Uznam), Heringsdorfie i innych kąpieliskach. Helga Bemmann informuje o wycieczkach na Rugię, do Greifswaldu, rodzinnego miasta Alexa Tucholskiego, i Stralsundu.3

Zdjęcie cztero- lub pięcioletniego Kurta, zrobione w Coeslin, dziś Koszalin, położonym ok. 150 km na północ od Stettina, pokazuje brzdąca, na temat którego matka napisała na odwrocie fotografii »pierwsze spodnie Kurta«. Tak bardzo przez nas wszystkich ceniony Michael Hepp pisze w swej biografii:

Stettin. Tu, w latach jego młodości, wykształciło się głęboko zakorzenione uczucie Tucholskiego dla północy, tu słuchał języka dolnoniemieckiego, który wplatał później w swoje opowiadania. W krajobrazowo pięknych okolicach Stettina poznał tę nieco nieprzystępną przyrodę, którą kochał po kres swego życia i za którą tęsknił: morze, lasy, ciszę.4

Kurt Tucholsky przez całe swoje życie fundował sobie co jakiś czas dłuższe pobyty nad Morzem Bałtyckim, poświęcone pracy lub wypoczynkowi. I co najmniej od wojny zamierzał wybrać sobie na strony ojczyste jakąś miejscowość na północy.

Ale na razie wciąż jeszcze jesteśmy w okresie pokoju: W sierpniu 1911 roku 21etni Kurt Tucholsky jedzie ze swą przyjaciółką Else Weil, która później będzie jego pierwszą żoną, na trzy dni do Rheinsbergu na swego rodzaju ›urlop miłosny‹, a następnie ›gruchające gołąbki‹ spędzają trzy tygodnie w Warnemünde nad Bałtykiem. W tym czasie Tucholsky tworzy pierwszą wersję opowiadania Rheinsberg. W sierpniu 1912 roku Tucholsky ponownie spędza urlop w Warnemünde.5 Następują pierwsze prace dla »Schaubühne« oraz starania Tucholskiego o uzyskanie doktoratu. W kwietniu 1915 roku zostaje żołnierzem. Wolfgang Sax, który wspólnie z Peterem Böthigiem stworzył w Rheinsbergu w 2015 roku ciekawą wystawę zatytułowaną »Wo waren Sie im Kriege, Herr?« [Proszę pana, a gdzie był Pan na wojnie?], a następnie opublikował książkę pod tym samym tytułem, zwrócił moją uwagę na to, że od połowy maja do pierwszego sierpnia 1915 roku Tucholsky służył w okolicach Kłajpedy »na spokojnych posterunkach granicznych«6, skąd z pewnością często wybierał się nad Bałtyk. Przemawia za tym widokówka skierowana do jego siostry Ellen z czerwca 1915 roku, którą znaleźć można również w wydaniu zbiorowym dzieł Tucholskiego (por. GA 16, s. 58–59).

Później, podczas wojny, w jednym z listów do autora Simplicissimusa Hansa Ericha Blaicha, datowanym na czerwiec 1917 roku, we fragmencie, w którym Tucholsky narzeka na ogólną sytuację wojenną: »[…] te kalosze mnie uwierają – najlepiej byłoby je zdjąć« pojawia się następujące zdanie: »Od 2 lat Szwecja chodzi mi po głowie – co Pan na to?« (GA 16, s. 110). Z miasta Turnu Severin w okupowanej Rumunii pisze Tucholsky we wrześniu 1918 roku do swojej przyjaciółki Mary Gerold o planie, który przygotowywał już zapewne od połowy roku 1918: »Moim planem było – by odkryć wreszcie wszystkie karty: zostać tu na dole komisarzem, [co udało mu się wkrótce potem w październiku 1918 roku, K. L.] […] a potem spróbować udać się do Kurlandii [gdzie przebywała Mary, K. L.], i z pozycji wojennej łagodnie przejść na pozycję pokojową.« (GA 16, s. 438) Kurlandię poznał i pokochał jako żołnierz. Już w lutym 1916 roku żołnierz Tucholsky pisze do swojej siostry Ellen, że »Kurlandia jest wspaniałą krainą« (GA 16, s. 77). Kurlandia jest nadbałtycką krainą na zachód od Rygi.

W miejscowości Kirchdorf na wyspie Poelin w pobliżu Wismaru, w sanatorium »Czarny krzak«, nasz bohater przez dwa tygodnie we wrześniu 1919 roku wypoczywał na pięknej piaszczystej plaży (por. GA 22, s. 30). Natomiast młoda para małżeńska Tucholsky/Weil na cel swej podróży poślubnej wybrała miejscowość wypoczynkową nad Bałtykiem Graal, na północny wschód od Rostoku. Tam we wrześniu 1920 roku spędzili dwa tygodnie w pensjonacie »Buchenhof«.

Ten pensjonat, w którym dzisiaj mieści się muzeum ziemi ojczystej dla miejscowości Graal-Müritz, nasze Towarzystwo im. Kurta Tucholskiego odwiedziło podczas swej ›konferencji-przytulanki‹ w 2010 roku z hotelu Groß Breesen koło Güstrow.7 I tym samym czasowo nawiązaliśmy do goszczącego nas dzisiaj kraju, czyli Polski: Już od lipca 1920 roku Tucholsky był redaktorem naczelnym czasopisma »Pieron« (por. GA 22, s. 32), którym będziemy się tu w Szczecinie jeszcze zajmować.

W roku 1921 na przełomie czerwca i lipca Tucholsky podróżuje coraz dalej na północny wschód. Jedzie na urlop do Kölpinsee w pobliżu Koserow na wyspie Uznam w hotelu »Seeblick« i spędza kilka dni u Rudolfa Nelsona, którego odwiedza ponownie na 10 dni w lipcu 1922 roku (por. GA 22, s. 33–34). Wewnętrznie Tucholsky zakończył już swoje małżeństwo z Else Weil, wkrótce po jego zawarciu, i ponowne starał się o względy Mary Gerold, którą przypadkowo spotkał we wrześniu 1920 roku i od tego czasu ją adorował. Tuż przed rozpoczęciem pracy w Bankhaus Bett, Simon & Co. w dniu 1.03.1923 spędził krótki urlop z Mary w domu uzdrowiskowym Zippendorf nad południowym wybrzeżem jeziora Schweriner See, a więc pośrednio w okolicach nadbałtyckich (Wallensteingraben) (por. GA 22, s. 35). Od tej pory coraz częściej wypoczywa w okolicach położonych dalej na południe, np. spędza urlop z Mary Gerold w Karkonoszach. W roku 1924 Tucho wyjeżdża do Paryża, a pod koniec sierpnia tegoż roku bierze ślub z Mary Gerold. Później następują podróże do Prowansji i w Pireneje. W ogóle Tucholsky wiele podróżuje po Europie Zachodniej.

Po ukończeniu prac nad tomem Mit 5 PS [Z 5 PS] między majem i lipcem 1927 roku, gdy przebywał na duńskiej wyspie Seeland, ponownie ujrzał Bałtyk w lipcu 1928 roku. Prace nad tomem kontynuował w miejscowości Kivik w szweckiej prowincji Skania nad jej południowym wybrzeżem Bałtyku (por. GA 22, s. 41–42). Od kwietnia do października 1929 roku Tucholsky i Lisa Matthias przebywali w miejscowości Läggesta, w pobliżu zamku Gripsholm nad jeziorem Mälarsee:

W sierpniu 1929 roku – podróżując z Läggesta – zrobiliśmy dłuższą wycieczkę krajoznawczą po Szwecji, żeby wreszcie – na przyszły rok - znaleźć lepszą i dobrze ogrzewaną willę. (GA 20, s. 839)

Ta musiała znajdować się w spokojnej okolicy w nieznacznej odległości od jakiegoś większego miasta.8 Ten dom znaleziono dzięki pomocy pewnego szwedzkiego urzędnika w Hindås, w miejscowości leżącej 35 km na wschód od Göteborga. Tam Tucholsky wynajął willę Nedsjölund, w której mieszkał od 1930 roku do swojej śmierci w grudniu 1935 roku.

Podróżując z Hindås Tucholsky spędził trzymiesięczny urlop w Lysekil, w turystycznej miejscowości oddalonej około 75 km od Göteborga. Tam Gertrude Meyer wynajęła dom i pozostała z Tucholskim kilka tygodni; później przyjechała ze Szwajcarii Hedwig Müller, którą nazywał Nuuna. Na początku lipca 1934 roku Tucholsky pisze do niej:

Czy to tylko moja wyobraźnia, czy też jakieś realne moce – ten północny krajobraz należy do mnie. Przy czym nie jest wcale moim ideałem – tym byłaby długa plaża z nieskończoną linią horyzontu i lasami bukowymi. Ten krajobraz tutaj jest małym fragmentem z symfonii koło Maloji… […] Gdy myślę o mętnym Tessinie: tutaj wszystko mówi do mnie Tak. Tam, gdzie Ty dotychczas byłaś u mnie, krajobrazowo nie było w zasadzie niczego – tutaj choćby w niewielkim stopniu zrozumiesz, dlaczego północ tak bardzo mnie pociąga. Jak zielone drzewa opierają się zielonemu niebu – a więc sama zobaczysz. (GA 20, s. 354)

Ostatni długi urlop, trwający latem 1935 roku dwa i pół miesiąca, spędził Tucholsky z Gertrude Meyer, którą nazywał ›Fröken‹, w Visby na Gotlandii:

Przebywam akurat na Gotlandii, która leży na Bałtyku i w związku z tym dobrze się tu czuję. Człowieku, Bałtyk jest zupełnie inny – nawet panowie Szwedzi (włączywszy dziewczęta!) są tu bardziej znośni niż na zachodzie. (GA 21, s. 290)

W czerwcu 1936 roku Kurt Tucholsky znalazł swe ostatnie miejsce spoczynku w pobliżu zamku Gripsholm na pięknym cmentarzu w Mariefred. Na jego nagrobku umieszczono cytat z drugiej części Fausta: »Jest podobieństwem tylko wszelka nietrwałość.«9 (GA 22, s. 55)

Po nakreśleniu horyzontu ›fizycznych‹ prób zbliżenia się przez Tucholskiego do Bałtyku i krajobrazów północy chciałbym podać kilka przykładów jego literackiej działalności, w której zajmował się Bałtykiem i regionem nadbałtyckim. Wielu z nas z pewnością natychmiast przychodzą na myśl pierwsze wersy wiersza »Das Ideal« [Ideał]:

Tak, tego chciałbyś:

Willi z mnóstwem zieleni z ogromnym tarasem,

z przodu Bałtyk, a z tyłu Friedrichstraße;

z pięknym widokiem, sielsko-światowo,

z łazienki Zugspitze widać ponad głową –

lecz wieczorem do kina całkiem niedaleko. (GA 9, s. 433)

Na wskroś ironicznie, a jednak czule brzmi tekst autorstwa Piotra Pantery10, opublikowany w »Weltbühne« w maju 1922 roku: »Saisonbeginn an der Ostsee« [Początek sezonu nad Bałtykiem], w którym autor tak prześmiewczo opisuje wszystkie występujące tu postaci: począwszy od gospodarzy poprzez rybaków, »pilnych ojców gminnych«, posiadaczy koszy plażowych, lekarza kąpieliskowego, szyprów, duchownych obydwu konfesji, aż po starostę, że aż czysta radość człowieka ogrania. Tekst kończy się słowami: »A starosta uchyla cylinder i mówi, [dając; D. S.] przedtakt i sygnał rozpoczęcia czasu letniego 1922 roku: ›Niniejszym uznaję Bałtyk za otwarty -!‹ «(GA 5, s. 339–343)

Nieco poruszającą sentencję znajdziemy w tekście »Heimweh nach den großen Städten« [Tęsknota za wielkimi miastami], który ukazał się w sierpniu 1928 roku w »Vossische Zeitung«. Tekst zaczyna się w następujący sposób:

Czasami, gdy odwrócę się plecami do Bałtyku, tej starej kobiety, zaglądam w głąb szwedzkiej krainy Skonia, Bałtyk pluska, a ja tam nawet nie spoglądam. Gdyż jesteśmy sobie poślubieni, już od wielu lat – znamy się, kochamy, czasem mamy już siebie dość, na pewien czas się rozchodzimy, oszukujemy (ja ją z Morzem Północnym, ona mnie z literaturą na Hiddensee –) – przede mną rozpościera się Skonia. Piękna kraina …11 (GA 10, s. 338)

W utworze Schloß Gripsholm [Zamek Gripsholm] z 1931 roku wciąż na nowo pojawiają się czułe napomknięcia o języku dolnoniemieckim, o krajobrazach północy i oczywiście o Bałtyku. I tak oto Karlchen i Księżniczka wymieniają się doświadczeniami na temat ich własnego dialektu dolnoniemieckiego, który Tucholsky tak trafnie opisał:

Księżniczka opowiedziała [historię, K. L.] o szewcu Hagenie, do którego zarządca wykrzykiwał życzenia noworoczne: »Życze Panu całe morze szczyńścia na tyn nowy rok, mystrzu!« – a ten drugi wydarł się przez cały rynek: »I w przeciwieństwie! W przeciwieństwie, panie Zarządco!« (GA 14, s. 202–205)

Tucholsky wykorzystał ten fragment do wygłoszenia całej mowy pochwalnej na temat języka dolnoniemieckiego:

Jest on drogą, którą język niemiecki niestety nie podążył, jakże silniejsze jest w nim wszystko, jakże bardziej obrazowe, prostsze, jaśniejsze – a najpiękniejsze wiersze miłosne, którymi dysponują Niemcy, spisano na jego kartach. I ludzie … cóż to za domy były w starych północnych Niemczech, szczególnie nad Bałtykiem, istna kraina marzeń, dobroci i muzyki, zbiór ludzkich osobliwości, które w takiej postaci są niepowtarzalne. (GA 14, s. 204)

A po oddzieleniu tej części historii, która wpadła w ręce głupich poetów regionalnych: »To nie jest nasz dialekt dolnoniemiecki, o nie«, wyznaje swoją miłość:

Północne Niemcy nigdy nie upadną – żyją i będą żyć wiecznie, dopóki istnieć będzie ten kraj. Poza Niemcami coś podobnego istniało raz tylko, jednakże tam spoczywało na barkach służącej innym, niezbyt dobrze traktowanej kasty: w Kurlandii. Ale Niemiec z północy jest inny. Swoje słowa wypowiada z namysłem, i to są dobre słowa. (GA 14, s. 204)

Jako Pomorzanin (chociaż nie mieszkaniec Pomorza Przedniego) chciałbym tu przytoczyć pewną osobliwość, która przyciągnęła moją uwagę podczas mojej kwerendy: Przed rokiem 1926 w pięciu tekstach posługuje się Kurt Tucholsky nazwą małej miejscowości zachodniopomorskiej Belgard, żeby na zasadzie kontrastu opisywać wielki świat, Königsberg, Bali, Berlin czy też inne miejsca. Miasto powiatowe Belgard, dzisiaj Białogard, leżące nad rzeką Persante [Parsętą; D. S.] niedaleko Kołobrzegu i Koszalina, a więc niedaleko Bałtyku, funkcjonuje u Tucholskiego jaki przykład małego miasteczka prowincjonalnego.

Oczywiście w tekstach Tucholskiego wielokrotnie natykamy się na wspominane tam mare balticum jako morze przyjazne, jako mateczka morze, jako drogi mu Bałtyk, leniwy Bałtyk itp. Ale po tym wszystkim, co zostało już powiedziane nie potrzebujemy więcej dowodów, lecz wierzymy, a nawet z pewnością wiemy: tam była wielka miłość, która była głęboka i prawdziwa i która trwała całe życie.

Ten mały hołd składany krainie północy i Morzu Bałtyckiemu zakończyć winien bardzo znany, lecz wciąż na nowo poruszający fragment, który zamyka tom Tucholskiego opracowany przez Heartfielda z 1929 roku Deutschland, Deutschland über alles [Niemcy, Niemcy ponad wszystko]:

Na wielu stronach powiedzieliśmy Nie, Nie ze współczucia i Nie z miłości, Nie z nienawiści i Nie z namiętności – a teraz chcemy wreszcie powiedzieć także Tak. Tak –: dla tego krajobrazu i dla tego kraju Niemcy. Dla kraju, w którym się narodziliśmy i którego językiem mówimy … […].

I nieco dalej:

[…] poza tym każdy ma swoje prywatne Niemcy. Moje leżą na północy. Zaczynają się w Niemczech środkowych, gdzie powietrze tak przejrzyście stoi nad dachami, a gdy przemieszczać się będziemy dalej na północ, tym głośniej bić będzie serce, aż do chwili, gdy poczujemy zapach morza. Morze – gdy już z odległości kilometrów każdy pal, każda słomiana strzecha nagle mają jakieś głębsze znaczenie … a więc tu stoimy, mówią, gdyż zaraz za nami zaczyna się morze – dla tego morza tu jesteśmy. Stojący krzew owiewany wiatrem, drobny piasek, który zgrzyta ci w zębach… Morze. Niezapomniane wrażenia z dzieciństwa; niezatarta w pamięci żadna godzina, którą tam spędziłeś – i co roku znów radość i »Dzień dobry!«, nawet gdy Morze Śródziemne jest tak błękitne … niemieckie morze. I bukowe lasy; i mech, po którym tak miękko się chodzi, że nie słychać kroków; i mała sadzawka, pośrodku lasu, nad którą tańczą komary, można dotknąć drzew, a gdy szumi w nich wiatr, rozumiemy jego język. Dla żartu książka ta otrzymała tytuł »Niemcy, Niemcy ponad wszystko«, ten bezsensowny wers z nadętego wiersza. Nie, Niemcy nie stoją nad wszystkim i nie są ponad wszystkim – nigdy. Ale powinny być ze wszystkimi, nasz kraj. I tutaj niechaj stoi wyznanie, które zwieńczy tę książkę: Tak, kochamy ten kraj. (GA 12, s. 226–231)

Przypisy

1 Kurt Tucholsky, Gesammelte Werke [Dzieła zebrane]. Vorwort von [Wstęp] F. J. Raddatz, TB-Ausgabe, t. 1, Reinbek 1975, s. 13.

Por. Michael Hepp, Kurt Tucholsky, Reinbek 1993, s. 17; Helga Bemmann, Kurt Tucholsky, Berlin 1990, s. 17–21.

Por. Bemmann, Kurt Tucholsky, s. 19.

Michael Hepp, Kurt Tucholsky (RM 50612), Reinbek 1998, s. 8–9.

5 Por. Kurt Tucholsky, Gesamtausgabe. Texte und Briefe [Wydanie zbiorowe. Teksty i listy], t. 22, Reinbek 2011, s. 26. Przy kolejnych cytatach wykazywane bezpośrednio w tekście jako GA z podaniem numeru tomu i strony.

6 Wolfgang Sax, E-Mail z dn. 30.08.2016 do autora niniejszego eseju.

7 Por. Frank B. Habel, …vorn die Ostsee, hinten die Friedrichstraße… [… z przodu Bałtyk, z tyłu Friedrichstraße…] Okólnik, grudzień 2010, s. 5–7.

8 Por. Lisa Matthias, Ich war Tucholskys Lottchen [Byłam Lottchen Tucholskiego], Hamburg 1962, s. 179.

9 Johann Wolfgang Goethe, Faust. Tragedia. Przełożył i posłowiem opatrzył Adam Pomorski, Warszawa 1999, s. 506.

10 Peter Panter, czyli Piotr Pantera był jednym z pseudonimów Kurta Tucholskiego (przypomnienie od tłumacza, D. S.).

11 Morze Bałtyckie – die Ostsee – jest w języku niemieckim rodzaju żeńskiego, po-dobnie jak Morze Północne – die Nordsee (przypomnienie od tłumacza, D. S.).