Perstet amicitiae semper venerabile Faedus!

DEr Mensch hat nichts so eigen,
So wol steht jhm nichts an,
Als daß Er Trew erzeigen
Vnd Freundschafft halten kan;
Wann er mit seines gleichen
Soll treten in ein Band,
Verspricht sich, nicht zu weichen
Mit Hertzen, Mund vnd Hand.

Die Red’ ist vns gegeben,
Damit wir nicht allein
Vor vns nur sollen leben
Vnd fern von Leuten seyn;
Wir sollen vns befragen
Vnd sehn auff guten Raht,
Das Leid einander klagen
So vns betretten hat.

Was kann die Frewde machen,
Die Einsamkeit verheelt?
Das gibt ein doppelt Lachen,
Was Freunden wird erzehlt;
Der kan sein Leid vergessen,
Der es von Hertzen sagt;
Der muß sich selbst aufffressen,
Der in geheim sich nagt.

GOtt stehet mir vor allen,
Die meine Seele liebt;
Dann soll mir auch gefallen,
Der mir sich hertzlich giebt;
Mit diesem Bunds-Gesellen
Verlach’ ich Pein und Noht,
Geh’ auff dem Grund der Hellen
Vnd breche durch den Tod.

Ich hab’, ich habe Hertzen
So trewe, wie gebührt,
Die Heucheley und Schertzen
Nie wissendlich berührt;
Ich bin auch jhnen wieder
Von grund der Seelen hold,
Ich lieb’ euch mehr, jhr Brüder,
Als aller Erden Gold.

Perstet amicitiae semper venerabile Foedus!

Translated by Andrzej Kopacki

 

Nic, co człowiecze w człowieku,
Nie zdobi tak jego jaźni
Jak wierność po wiek wieków
I dochowanie przyjaźni;
A bylibyż inni radzi
Więzi zadzierzgnąć z nim nowe,
Przyrzeknie, że ich nie zdradzi,
Ręcząc sercem i słowem.

Bo potośmy w mowie biegli,
Abyśmy nie sami byli,
Nie siebie jedynie strzegli
I z dala od ludzi żyli.
Wzajem o radę kołaczmy
I dążmy jej śladem zacnym,
I żale sobie wypłaczmy,
Gdy los nas zgnębi opaczny.

Cóż komu po uciesze,
Co ma samotność taić?
Śmiech po dwakroć skrzesze,
Kto chce przyjaciół bawić.
Gdy mękę wypowie z serca,
Wnet zapomni, co to męka;
Lecz go zeżre ból-morderca
Gdy się potajemnie nęka.

Przed wszystkimi snadź Przedwieczny
Duszy mej umiłowaniem;
Niech i w innym, kto serdeczny,
Znajdę ja upodobanie:
Bo mam towarzyszy wielu –
Z nimi furda mi udręki,
Pójdę choćby w piekieł czeluść
I śmiertelne przetrwam męki.

Serca, serca znam, co wprzódy
Wierność cenią, co się godzi,
A krotochwil i obłudy
Żadne nie chce w sobie rodzić.
Przed wszystkimi czoło chylić
Pragnę przeto z głębi duszy;
Bo was kocham, bracia mili,
Bardziej niźli wszelki kruszec!